Biwak, wspominki i internet sprzed czasów smartfona
To był krótki, ale wyjątkowy wypad. Ten moment, kiedy człowiek po prostu musi gdzieś uciec — od hałasu, ekranów, pędu. Ruszyłem z Podlasia, bez wielkiego planu, ale z dużą potrzebą wyciszenia. A może i z sentymentem, bo gdzieś po drodze złapała mnie fala wspomnień.
Pamiętacie początki internetu w Polsce? Te czasy, kiedy świat wyglądał zupełnie inaczej, a motocykliści łączyli się nie przez Instagram, tylko przez… grupy dyskusyjne. Takie jak legendarne pl.rec.motocykle. To tam toczyły się rozmowy o olejach, o trasach i o życiu, a między wierszami powstawały przyjaźnie, które przetrwały dekady. Gdzieś obok tego były też IRC (który jeszcze istnieje — choć bardziej jako cyfrowe skansenowe eksponaty) i komunikatory takie jak ICQ (tak, nadal działa! Tylko już mało kto wie, co to za numer z kwiatkiem). To była inna era — wolniejsza, bardziej ludzka. I właśnie w takim nastroju jechałem.
Przez Twierdzę Osowiec — gdzie historia czai się w każdym zakamarku i gdzie czas naprawdę potrafi się zatrzymać — dotarłem do Ełku, a dalej do maleńkiej wsi Świętajno, gdzie nad jeziorem ma swoją działkę mój stary motocyklowy znajomy — Neno.
Dziś Neno częściej podróżuje campervanem po Europie niż motocyklem, ale duch dwóch kółek nadal w nim drzemie. A motocykl oczywiście stoi gotowy do drogi — tak jak kiedyś. Na miejscu rozbiłem namiot. Taki klasyczny biwak, bez prądu, za to z ogniskiem, szumem wody i rozmowami do późna. Wieczór pachniał dymem, lasem i wspomnieniami.
Poranek był z tych, które się zapamiętuje: kawa na brzegu jeziora, cisza, chłodne powietrze i szarlotka, którą Neno upiekł w swoim camperze kilka dni wcześniej. Proste rzeczy, a człowiek czuje się jak król świata.
Powrót do domu… cóż, nie obyło się bez przygód. Czasem życie funduje człowiekowi niespodziankę na pożegnanie z Mazurami — taką, co to przypomina, że sezon to nie tylko przygoda, ale i odpowiedzialność. Ale o tym więcej w filmie.
Ten wyjazd to był mały reset. Krótki powrót do korzeni — nie tylko w sensie motocykli, ale też kontaktu z ludźmi, naturą, i samym sobą. W świecie, który pędzi coraz szybciej, warto czasem zatrzymać się przy jeziorze i przypomnieć sobie, jak to wszystko się zaczęło.
Inne wpisy – motórzysta

Szutrami wzdłuż Biebrzy i Narwi na kartacze | 2025
W koło komina, czyli Podlasie w pigułce + konkurs z Aoocci C6 Pro Nie każda motocyklowa wyprawa musi kończyć się na drugim końcu Europy. Czasem wystarczy po prostu ruszyć z…

Junak RX One na Podlasiu | 2023
Junak RX One 125 – moja subiektywna opinia z objazdu Podlasia Nie każdy dzień nadaje się na wielką wyprawę, ale każda przejażdżka może mieć swój urok – nawet ta…

Motocyklami po Europie – Bałkany | 2023
Motocyklowa przygoda po Europie - Bałkany Na przełomie sierpnia i września 2023 roku, kiedy liście jeszcze nie zdążyły się zarumienić, ale w powietrzu czuć było już pierwsze oznaki…