Skip to main content
Belgia 2006/2007

      Był 2006 rok. Ruszyłem do Belgii – małego kraju wciśniętego gdzieś między Francję, Holandię i Luksemburg, który na mapie wygląda jak plamka, a w rzeczywistości okazał się skondensowaną dawką wszystkiego: historii, smaków, ludzi i przygód.
      Zamieszkałem w Brukseli. Kilka miesięcy pracy i życia, które wtedy było zupełnie inne niż dziś. Każdy wolny dzień to był pretekst, żeby ruszyć w drogę – bez większego planu, z biletem kolejowym i termosikiem w plecaku.
Belgia od razu mnie zaskoczyła. Po pierwsze – jest mikroskopijna. Wielkością odpowiada województwu podlaskiemu, ale mieszka tam ponad 11 milionów ludzi. Czyli – jakby cały Podlasie upchnąć na dopalaczu w ciasnym tramwaju i dorzucić do tego trzech lokatorów z Brukseli, którzy właśnie się kłócą, czy mówi się „friet” czy „frites”. Bo języki to tam osobna historia, a do tego dziesiątki dialektów i tysiące ludzi z całego świata. Czułem się trochę jak na Targu Końskim, tylko zamiast kóz były europejskie garnitury i zapach frytek.
A propos frytek – to Belgowie je wymyślili. Nie Francuzi. Belgowie mają na tym punkcie obsesję. W każdej wiosce jest „frituur”, czyli mała budka z frytkami, gdzie do wyboru masz trzydzieści sosów i tyle samo opinii na temat tego, który jest najlepszy. I tu człowiek naprawdę zaczyna rozumieć, że kuchnia to nie żarty – to religia.
Bruksela była moją bazą, ale nie siedziałem tam długo w miejscu. W wolnych chwilach wsiadałem do pociągu i jechałem przed siebie. I tak zwiedziłem ten mały kraj – zabytkowe stare miasta z gotyckimi wieżami, kanały, które wyglądają jak z pocztówki, i nadmorskie wybrzeże, gdzie Morze Północne szczerzy zęby w chłodnym wietrze. Brugia wyglądała jak makieta z epoki średniowiecza, Gandawa miała więcej charakteru niż niejeden europejski gigant, a Ostenda pachniała rybą i morską wolnością.
Ale wróćmy jeszcze do Brukseli, bo tam przeżyłem też kilka momentów, które zostają w głowie na długo. Atomium – czyli gigantyczna stalowa cząsteczka żelaza powiększona do rozmiarów wieżowca – wygląda jak coś, co wypadło z planu filmowego o kosmitach z lat 60.
No i oczywiście Manneken Pis. Sikający chłopiec – duma narodowa, symbol Brukseli, obiekt kultu i… no cóż, zaskoczenie. Bo człowiek się spodziewa jakiejś wielkiej fontanny, a tam stoi taki malutki brzdąc w kącie ulicy, lejąc wodę z gracją chłopa po piwie. Ale trzeba przyznać – urok ma. I garderobę większą niż niejeden fashionista z Instagrama.
Jednym z najbardziej nietypowych miejsc, które odwiedziłem, było Muzeum Afrykańskie w Tervuren, znane też jako Muzeum Konga. Wspaniały pałacowy budynek, otoczony parkiem, a w środku – historia kolonialna opowiedziana z perspektywy Belgów, która dziś już nieco zgrzyta. Ale właśnie to mnie tam uderzyło – ten kontrast między splendorem a cieniem. Afryka zamknięta w gablotkach, maski i rzeźby, których duchy chyba nadal tam krążą między salami. Wyszło się stamtąd z refleksją, a nie tylko z folderem.
Najbardziej zapamiętałem ten belgijski kontrast – między gotyckim pięknem starych miast, a betonową szarością brukselskich bloków. Między muzeami pełnymi Rubensa, a nowoczesnymi muralami na fasadach kamienic. Między ciszą pustej plaży zimą, a gwarem unijnych biurowców, gdzie każdy gdzieś biegnie. To był świat, który uczył mnie, że podróż to nie tylko zmiana miejsca, ale też zmiana perspektywy.
      I właśnie dlatego Belgia, choć taka mała, zawsze będzie mieć w mojej historii miejsce nieproporcjonalnie wielkie.

Inne wpisy – Marek

MarekŚw. Góra Grabarka | 2007
26 sierpnia, 2007

Św. Góra Grabarka | 2007

     Święta Góra Grabarka to duchowe serce prawosławia w Polsce. Raz w roku, podczas Święta Przemienienia Pańskiego – obchodzonego według kalendarza juliańskiego 19 sierpnia – miejsce to ożywa tysiącami pielgrzymów.…
MarekGaleria Bezdomna | 2009
11 października, 2009

Galeria Bezdomna | 2009

Galeria Bezdomna 2009 – Węglówka, czyli sztuka w ruinach Białystok, rok 2009. Dawne magazyny przy Węglówce – miejsce, które bardziej kojarzyło się z pustką i echem niż z kulturą –…
MarekAuschwitz – Birkenau | 2005
28 sierpnia, 2005

Auschwitz – Birkenau | 2005

      Latem 2005 roku, mając głowę pełną młodzieńczych planów i serce otwarte na świat, stanąłem w miejscu, które tego świata uczy pokory jak mało które. Oświęcim. Auschwitz-Birkenau.      To…