Skip to main content
Motocyklowa pętla dookoła Litwy – wrzesień 2022

 

      We wrześniu 2022 roku, razem z Budzikiem, ruszyliśmy na krótką, ale bardzo treściwą motocyklową wyprawę dookoła Litwy. Cztery dni jazdy, dwa motocykle – Honda Varadero 1000 i BMW R1200 GS – pełne baki i głowy pełne głodu przygody. Taki wyjazd z serii: szybki strzał, bez zbędnego kombinowania, ale z duszą. W planie była pętla dookoła Litwy, z naciskiem na miejsca ciekawe, czasem dziwne, czasem historyczne – czyli dokładnie tak, jak lubimy.
Zaczęło się klasycznie – wyjazd z Podlasia i kierunek Wilno, ale zamiast ciąć autostradami, wybraliśmy trasy blisko litewsko-białoruskiej granicy. Były więc Druskieniki z ich spokojnym klimatem, była Rzeczpospolita Pawłowska – czyli taka trochę zapomniana, ale niesamowita karta z historii, i był też najwyższy szczyt Litwy – Aukštojas. Niby nic wielkiego, ale zawsze to jakiś punkt do zaliczenia. Wieczorem zameldowaliśmy się w Wilnie, ogarnęliśmy nocleg i przy litewskim piwku zaplanowaliśmy trasę na kolejny dzień. Z Wilna ruszyliśmy dalej na północny wschód – cel: Ignalińska Elektrownia Jądrowa. Tak, ta sama, którą znasz z serialu „Czarnobyl”. Sam budynek i okolica mają w sobie coś niepokojącego, a przy tym fascynującego. Wpadliśmy też do Visaginas – miasteczka zbudowanego specjalnie dla pracowników elektrowni – i do Zarasai, gdzie przy jeziorze złapaliśmy chwilę oddechu. Wieczór zakończyliśmy w Biržai – litewskiej stolicy piwa i mostów na palach. Było klimatycznie, było smacznie, ale to, co najciekawsze, dopiero miało nadejść. Trzeciego dnia przyszedł czas na historię z przygodami – dosłownie. Ruszyliśmy wzdłuż północnej granicy Litwy, częściowo po szutrach, częściowo po asfaltach, a na naszej trasie pojawiło się Muzeum Zimnej Wojny – czyli dawna sowiecka baza rakietowa z podziemnymi silosami. To miejsce zrobiło na nas duże wrażenie – czuć tam ciężar historii i klimat dawnych czasów. Po drodze Budzik zgubił kufer (a ja prawie pękłem ze śmiechu), ale wszystko skończyło się dobrze. W międzyczasie zamieniliśmy się motocyklami – ja wskoczyłem na Varadero, Budzik na GS-a, i tak, w nowym układzie, dotarliśmy przez Połągę do Kłajpedy. Niestety morze zobaczyliśmy tylko na mapie bo było już ciemno, zimno i głodno, ale nie straciliśmy humoru. Ostatni dzień to już powrót do domu – ale nie byle jaki. Zrobiliśmy drugie podejście do Bałtyku i tym razem się udało. Litewskie wybrzeże może i nie jest spektakularne, ale ma swój urok – czyste, zadbane, spokojne. Idealne na chwilę odpoczynku. Na koniec – klasyka gatunku: kartacze na pożegnanie, ostatnie spojrzenie na mapę, kilka słów podsumowania i powrót na Podlasie. To była krótka, ale bardzo intensywna wyprawa. Cztery dni pełne pięknych krajobrazów, historii, zwrotów akcji i śmiechu. Jeśli jeszcze nie widzieliście filmów z tej przygody, koniecznie wskakujcie na kanał, każdy z odcinków to inny kawałek tej historii, pokazanej z perspektywy dwóch motocykli, dwóch głów i jednego celu: jechać, odkrywać, przeżywać.

 

Filmy:

Galeria zdjęć:

Inne wpisy – motórzysta

motórzystaTor Poznań | 2005
27 lipca, 2005

Tor Poznań | 2005

Krótka wizyta na Torze w Poznaniu. Nie ma co się rozpisywać, piękny dzień 😉 Galeria zdjęć: Inne wpisy - motórzysta
motórzystaSuwalszczyzna | 2023
12 lipca, 2023

Suwalszczyzna | 2023

Suwalszczyzna na motocyklu – tam, gdzie kończy się Polska, a zaczyna przygoda       Czasem nie trzeba wyjeżdżać daleko, żeby poczuć się jak na końcu świata. Wystarczy wsiąść na motocykl, ruszyć…
motórzystaSzutrami wzdłuż Biebrzy i Narwi na kartacze | 2025
11 lipca, 2025

Szutrami wzdłuż Biebrzy i Narwi na kartacze | 2025

W koło komina, czyli Podlasie w pigułce + konkurs z Aoocci C6 Pro Nie każda motocyklowa wyprawa musi kończyć się na drugim końcu Europy. Czasem wystarczy po prostu ruszyć z…